Czerwcowe popołudnie, trasa Warszawa-Siedlce, sygnalizacja świetlna, chwila nieuwagi i „dostawczak” najeżdża na tył japońskiego SUV-a, przepychając go na poprzedzające auto.
Uszkodzony tył i przód pojazdu, policja, karetka, a miały to być fajne odwiedziny rodziców w Siedlcach. Szkoda zgłoszona, sopocka firma ubezpieczeniowa wycenia szkodę na prawie 45 tysięcy zł, licząc większość na zamiennikach i zupełnie niezgodnie z wytycznymi Komisji Nadzoru Finansowego. Wyliczenie wyliczeniem, ale cóż z tego, jeśli na naprawę potrzeba dużo, dużo więcej pieniędzy, zaś odbudowa pojazdu w warsztacie dealera to pewna szkoda całkowita – co robić? Klient trafia do nas z tym pytaniem i całe szczęście, bo już wstępna analiza wskazuje, że odszkodowanie faktycznie jest mocno zaniżone. Zdecyduje się na naprawę poza ASO, ale nie będzie miał z czego dołożyć, a nasza wycena zrobiona w MK-Finanse pokazuje, że na naprawę w nieautoryzowanym warsztacie trzeba przeznaczyć ponad 81,6 tysiąca zł. Na podstawie pełnomocnictwa poszkodowanego kierujemy odwołanie do towarzystwa ubezpieczeniowego z wnioskiem o dopłatę zaniżonego odszkodowania.
Towarzystwo ubezpieczeniowe odmawia dopłaty należnego odszkodowania, twierdząc, że:
„Odnosząc się do wysokości ustalonych kosztów naprawy, uprzejmie wyjaśniamy, że przyznana kwota odszkodowania została ustalona zgodnie z wytycznymi dotyczącymi likwidacji szkód z ubezpieczeń komunikacyjnych, opracowanymi przez Komisję Nadzoru Finansowego. Zostały one opracowane na bazie obowiązujących przepisów prawa, opartego na nim orzecznictwa Sądu Najwyższego i utrwalonego orzecznictwa sądów powszechnych. Szkoda została rozliczona na podstawie sporządzonej przez zakład ubezpieczeń kalkulacji kosztów naprawy, zawierającej rynkową wartość usług i nowych części zamiennych z dnia ustalenia odszkodowania, z uwzględnieniem: stawki za roboczogodzinę stosowanej przez zakłady naprawcze działające na terenie miejsca zamieszkania poszkodowanego, części zamiennych i materiałów, zapewniających przywrócenie pojazdu do stanu sprzed szkody. Pragniemy podkreślić, że przyznane przez nasze Towarzystwo odszkodowanie pozwala na przywrócenie pojazdu do stanu sprzed szkody i obecnie nie znajdujemy podstaw do ustalenia odszkodowania w oparciu o przesłany przez Pana kosztorys. W świetle zebranej dokumentacji niniejsze stanowisko jest ostateczne”.
I wszystko z pozoru fajnie, tyle tylko, że to nieprawda....
Dodali jeszcze, że jak się z tym nie zgadzamy, to możemy kierować sprawę na drogę postępowania sądowego. I skierowaliśmy. Historia naszego Klienta zakończyła się happy endem. Powołany w procesie przez sąd biegły z zakresu mechaniki samochodowej wykazał, że odbudowy pojazdu nie da się przeprowadzić zgodnie z prawem za wypłacone odszkodowania, zaś na naprawę pojazdu należy przeznaczyć nie mniej niż 84 tysiące zł, a więc kwotę dużo bliższą naszemu wyliczeniu, niż wyliczenie zakładu ubezpieczeń. Ten przykład, jak też wiele innych, które aktualnie procesujemy, pokazują dobitnie, jak należy walczyć o swoje prawa. Nie dopuszczać, by towarzystwa ubezpieczeń będące instytucjami zaufania publicznego, wykorzystywały na każdym kroku niewiedzę, brak świadomości lub po prostu, by nie łamały prawa, zasłaniając się tym, że coś robią zgodnie z prawem.